sobota, 28 grudnia 2013
INFORMACJA !!!
Zawieszmy bloga na czas nie określony. To wszystko jest spowodowane brakiem czasu i weny. Przepraszamy i pozdrawiamy ^^ /Bartmanowa i Kurkowa.
piątek, 6 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 38
~MARTA~
Następnego dnia chodziłam ciągle przybita. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Cały dzień praktycznie leżałam w łóżku i gadałam to z Natt to z Dzikiem to z Zibim. Bardzo mnie wspierali. Wieczorem nadszedł czas wyjazdu do Krakowa. Było już ciemno, ale ja uparta poprosiłam ich żeby jeszcze zostali a sama wyszłam przed hotel. Noc była piękna, a niebo takie rozgwieżdżone, więc postanowiłam wybrać się na spacer do pobliskiego parku i przemyśleć parę spraw. Chodziłam po alejkach i myślałam o wczorajszym wieczorze. Miałam w sobie dziwny niepokój, że ktoś mnie obserwuje. Popatrzyłam za siebie ale tam nikogo nie było. Stanęłam i popatrzyłam w niebo. Księżyc był taki wielki i śliczny. W jednej chwili zrobiło mi się chłodno. Nic dziwnego skoro byłam w lekkiej kurteczce a był przecież koniec listopada. Nagle poczułam czyjeś ciepłe dłonie na moich ramionach. Przestraszyłam się ale nie odwracałam. Od razu pomyślałam że to Michał. Mężczyzna przytulił mnie mocno od tyłu a ja mogłam zaciągnąć się jego perfumami. Zaniepokoiłam się gdyż to nie były perfumy Michała. To był zapach dziwnie znajomy. Odwróciłam się i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam Bartka. Siatkarz złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie nim zdążyłam się wyrwać z jego objęć. Patrząc mi głęboko w oczy powiedział.
BARTEK : Marta... Przepraszam . Nie zasługuję na ciebie ale powiedz mi jedno. Powiedz mi że mnie już nie kochasz a ja dam ci spokój do końca życia. Powiedz prawdę. - jedna łza spłynęła mi po policzku. Przecież ja go kocham! Ja mu wybaczyłam! Wspięłam się wysoko na palcach i wyszeptałam mu do ucha
MARTA : Kocham cię Bartuś. - kolejne łzy płynęły po moich policzkach. Bartek wziął swoją ciepłą rękę i z szerokim uśmiechem pogładził mnie po policzku ocierając krople. Rzuciłam mu się na szyję a on mnie podniósł i czule, delikatnie ale namiętnie pocałował. Staliśmy chwilę przytuleni.
BARTEK : Tak bardzo za tobą tęskniłem.- patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Usiedliśmy na ławeczce obok i zaczęliśmy intensywnie rozmawiać. O wszystkim i o niczym
MARTA : Nie mamy zbyt dużo czasu, ale wytłumacz mi wszystko. Dlaczego się nie odzywałeś? Co z tą dziewczyną, z którą byłeś na gali?-Bartek zatkał mi usta swoimi
BARTEK : Nie odzywałem się bo było mi wstyd. Nie wiedziałem jak spojrzę Ci w oczy. Tak bardzo cię skrzywdziłem...-wtuliłam się w jego tors
MARTA : A ta dziewczyna? Ta z którą byłeś wczoraj na gali. - popatrzyłam na niego a on szeroko się uśmiechnął
BARTEK : Pamiętasz jak opowiadałem ci o mojej jakże licznej rodzinie? - skinęłam głową - To Wiola, moja kuzynka, tez gra w siatkówkę w młodej lidze, ma 17 lat. Poprosiła mnie żebym ją zabrał skoro nie miałem partnerki, więc się zgodziłem. - pocałował mnie w czubek głowy
MARTA : No dobrze -zamknęłam oczy ale zaraz ocknęłam się z tego pięknego snu gdy usłyszałam Michała
MICHAŁ : Marta?! Bartek?! - zerwaliśmy się jak poparzeni, ja stałam z miną zbitego psa. - Marta, ty i on? Przecież wczoraj tak przez niego płakałaś!
MARTA : Michał uspokój sie -podeszłam do siatkarza i złapałam go za przedramię. On szarpnął się dając mi dosyć dobrze do zrozumienia żebym się nie zbliżała. Wściekły odwrócił się i powiedział szybko "jedziemy zaraz, pośpiesz się" po czym szybkim krokiem poszedł w kierunku hotelu. Nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Bartek posadził mnie na ławce. Sama nie byłam w stanie.
BARTEK : Martuś, nie przejmuj się. Zrozumie. - patrzyłam przed siebie
MARTA : Ja go zraniłam, tak cholernie zraniłam. On był przy mnie zawsze, pocieszał kiedy płakałam przez ciebie, a wczoraj... ehhh... - przerwał mi
BARTEK : Ale to w końcu twoje życie, nie? On nie może w nie tak ingerować i ustalać ci co robisz minuta po minucie
MARTA : Ale on tak nie robi! Po prostu jeszcze wczoraj leżałam przytulona do niego i żaliłam się a dziś jestem tu z tobą... cholera. Muszę już iść - poderwałam się, ale Bartek złapał mnie za ręce, popatrzył głęboko w oczy i spytał
BARTEK : Martuś, zostaniesz moim maleństwem? Jak za dawnych czasów? - byłam rozdarta, kocham tego faceta ale on tak bardzo zranił. Z ostrożnością powiedziałam magiczne TAK które uszczęśliwiło go jak nigdy. Pocałował mnie, przytulił bardzo mocno i poszliśmy w stronę hotelu. Przed budynkiem Michał wpakowywał do samochodu moją walizkę. Gdy nas zobaczył wrzucił torbę to bagażnika, zatrzasnął go po czym wsiadł do auta wyraźnie dając do zrozumienia, że ma FOCH-a. Chwilkę później wyszła Natalia z Zibi. Opowiedzieliśmy im wszystko i w ogóle. Ucieszyli się w przeciwieństwie do Miśka. Pożegnaliśmy się jeszcze z Bartkiem. Obiecałam mu, że zadzwonię jak dojadę i widzimy się niedługo,a może i długo bo w święta. Nadszedł czas drogi. Jechaliśmy bite 6 godzin w milczeniu. Ja od czasu do czasu się zdrzemnęłam jakieś pół godzinki. Tylko radio szło bez sensu. Dojechaliśmy. Szybki telefon do rodziców, później dłuższy do Bartka i do spania.
Około 9 rano obudziłam się w swoim ciepłym łóżeczku. Wstałam, poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam się i poszłam do kuchni żeby zrobić sobie śniadanko. Przy stoliku siedziała Natt z Zibim który został dziś u nas na noc tak jak Michał, ale przyjaciółka zakomunikowała mi, że Dziku wyszedł gdzieś wcześnie rano i nie wie gdzie poszedł. Wtedy przypomniałam sobie ze dziś moja przyjaciółka idzie ze swoim narzeczonym na USG. Ucieszyłam się bo pomyślałam ze dostanę jakieś foteczki dzieciaczka. Zjadłam z nimi śniadanko i zasiadłam na kanapie przed laptopie a moje gołąbeczki wyszły z domu trzymając się za ręce. Matko aż miło patrzeć jak ludzie się mogą kochać.
~NATALIA~
No i dzisiaj idziemy do lekarza. Tak strasznie się cieszę. Maleństwo ostatnio daje troszkę popalić,ale może to i dobrze. Przynajmniej wiem ze wszystko z nim okej. No i co najważniejsze dziś dowiemy się ze Zbyszkiem czy to chłopiec czy dziewczynka. Co prawda oboje woleli byśmy chłopca ale z dziewczynki tez będziemy się bardzo cieszyć. Jakoś około 10:15 byliśmy już w przychodni. Usiedliśmy w poczekalni i już za chwilę pani pielęgniarka zawołała nas do środka. Rozmawialiśmy chwilkę i położyłam się na bardzo wygodnej leżance. Zbysiu usiadł koło mnie i złapał moja dłoń. Dostałam na mój brzuch trochę lepikej mazi i pani zaczęła jeździć mi tym czymś po całym brzuchu. To było takie kochane kiedy słyszeliśmy jak bije serduszko naszego maleństwa. Wyruszyłam się bo zobaczyłam ze Bartman szybko przetarł ze swojego policzka pojedynczą łzę. On nas chyba na prawdę kocha. Wtedy też przypomniałam sobie o tym czego właściwie chciałam się tu dziś dowiedzieć.
NATT : Przepraszam panią. Czy już wiadomo jaka będzie płeć dziecka ? - powiedziałam szeroko się uśmiechając .
PIELĘGNIARKA : Nigdy nic nie wiadomo na 100% ale myślę, ze w 99 % mogę państwu powiedzieć ze urodzi się zdrowy chłopiec. Byłam wtedy taka szczęśliwa. - Wszystko idzie tak jak sobie planowaliśmy. Kiedy Bartman to usłyszał ucieszył się bardo i dostałam Buziaka w czoło po czym powiedział
ZBYSZEK :No to mamy kolejnego Bartmana do kadry Kochanie !
NATT: no zobaczymy . Nie wiadomo co będzie chciał robić. No chyba ze będzie tak dobry jak tata to czemu nie ! - Słysząc to pielęgniarka uśmiechnęła się pod nosem i zapytała czy chcemy zdjęcia naszego synka. Oczywiście oboje potwierdziliśmy. Dostałam od niej kilka wskazówek gdyż termin zbliżał się nieubłaganie. Zostały trzy miesiące. Wyszliśmy z gabinetu i postanowiliśmy iść na małe zakupy. Po drodze chciałam powiedzieć Zbyszkowi o moim pomyśle dotyczącym imienia, o którym wcześniej nikomu nie mówiłam gdyż nie wiedziałam czy będzie to chłopiec czy dziewczynka.
NATT : Zibi bo jest taka sprawa..
ZBYSZEK : Tak słucham.
NATT : No bo myślałam jak damy na imię naszemu synkowi.
ZBYSZEK : no i jaki masz pomysł ?
NATT : Wiem ze tak miał na imię twój przyjaciel więc pomyślałam ze to będzie miłe. Co powiesz żeby dać mu na imię Arek ?
ZBYSZEK : Świetny pomysł.! Bardzo mi się podoba - powiedział i mnie przytulił.
No proszę, mikołajkowy prezent dla was <3
CZYTAM=KOMENTUJĘ
Podoba się, szczerze ?
Dużo prezentów życzę ^^
Piszcie co sądzicie o takim obrocie sprawy i wgl :)
Pozdrawiam /Kurkowa i Bartmanowa
Następnego dnia chodziłam ciągle przybita. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Cały dzień praktycznie leżałam w łóżku i gadałam to z Natt to z Dzikiem to z Zibim. Bardzo mnie wspierali. Wieczorem nadszedł czas wyjazdu do Krakowa. Było już ciemno, ale ja uparta poprosiłam ich żeby jeszcze zostali a sama wyszłam przed hotel. Noc była piękna, a niebo takie rozgwieżdżone, więc postanowiłam wybrać się na spacer do pobliskiego parku i przemyśleć parę spraw. Chodziłam po alejkach i myślałam o wczorajszym wieczorze. Miałam w sobie dziwny niepokój, że ktoś mnie obserwuje. Popatrzyłam za siebie ale tam nikogo nie było. Stanęłam i popatrzyłam w niebo. Księżyc był taki wielki i śliczny. W jednej chwili zrobiło mi się chłodno. Nic dziwnego skoro byłam w lekkiej kurteczce a był przecież koniec listopada. Nagle poczułam czyjeś ciepłe dłonie na moich ramionach. Przestraszyłam się ale nie odwracałam. Od razu pomyślałam że to Michał. Mężczyzna przytulił mnie mocno od tyłu a ja mogłam zaciągnąć się jego perfumami. Zaniepokoiłam się gdyż to nie były perfumy Michała. To był zapach dziwnie znajomy. Odwróciłam się i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam Bartka. Siatkarz złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie nim zdążyłam się wyrwać z jego objęć. Patrząc mi głęboko w oczy powiedział.
BARTEK : Marta... Przepraszam . Nie zasługuję na ciebie ale powiedz mi jedno. Powiedz mi że mnie już nie kochasz a ja dam ci spokój do końca życia. Powiedz prawdę. - jedna łza spłynęła mi po policzku. Przecież ja go kocham! Ja mu wybaczyłam! Wspięłam się wysoko na palcach i wyszeptałam mu do ucha
MARTA : Kocham cię Bartuś. - kolejne łzy płynęły po moich policzkach. Bartek wziął swoją ciepłą rękę i z szerokim uśmiechem pogładził mnie po policzku ocierając krople. Rzuciłam mu się na szyję a on mnie podniósł i czule, delikatnie ale namiętnie pocałował. Staliśmy chwilę przytuleni.
BARTEK : Tak bardzo za tobą tęskniłem.- patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Usiedliśmy na ławeczce obok i zaczęliśmy intensywnie rozmawiać. O wszystkim i o niczym
MARTA : Nie mamy zbyt dużo czasu, ale wytłumacz mi wszystko. Dlaczego się nie odzywałeś? Co z tą dziewczyną, z którą byłeś na gali?-Bartek zatkał mi usta swoimi
BARTEK : Nie odzywałem się bo było mi wstyd. Nie wiedziałem jak spojrzę Ci w oczy. Tak bardzo cię skrzywdziłem...-wtuliłam się w jego tors
MARTA : A ta dziewczyna? Ta z którą byłeś wczoraj na gali. - popatrzyłam na niego a on szeroko się uśmiechnął
BARTEK : Pamiętasz jak opowiadałem ci o mojej jakże licznej rodzinie? - skinęłam głową - To Wiola, moja kuzynka, tez gra w siatkówkę w młodej lidze, ma 17 lat. Poprosiła mnie żebym ją zabrał skoro nie miałem partnerki, więc się zgodziłem. - pocałował mnie w czubek głowy
MARTA : No dobrze -zamknęłam oczy ale zaraz ocknęłam się z tego pięknego snu gdy usłyszałam Michała
MICHAŁ : Marta?! Bartek?! - zerwaliśmy się jak poparzeni, ja stałam z miną zbitego psa. - Marta, ty i on? Przecież wczoraj tak przez niego płakałaś!
MARTA : Michał uspokój sie -podeszłam do siatkarza i złapałam go za przedramię. On szarpnął się dając mi dosyć dobrze do zrozumienia żebym się nie zbliżała. Wściekły odwrócił się i powiedział szybko "jedziemy zaraz, pośpiesz się" po czym szybkim krokiem poszedł w kierunku hotelu. Nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Bartek posadził mnie na ławce. Sama nie byłam w stanie.
BARTEK : Martuś, nie przejmuj się. Zrozumie. - patrzyłam przed siebie
MARTA : Ja go zraniłam, tak cholernie zraniłam. On był przy mnie zawsze, pocieszał kiedy płakałam przez ciebie, a wczoraj... ehhh... - przerwał mi
BARTEK : Ale to w końcu twoje życie, nie? On nie może w nie tak ingerować i ustalać ci co robisz minuta po minucie
MARTA : Ale on tak nie robi! Po prostu jeszcze wczoraj leżałam przytulona do niego i żaliłam się a dziś jestem tu z tobą... cholera. Muszę już iść - poderwałam się, ale Bartek złapał mnie za ręce, popatrzył głęboko w oczy i spytał
BARTEK : Martuś, zostaniesz moim maleństwem? Jak za dawnych czasów? - byłam rozdarta, kocham tego faceta ale on tak bardzo zranił. Z ostrożnością powiedziałam magiczne TAK które uszczęśliwiło go jak nigdy. Pocałował mnie, przytulił bardzo mocno i poszliśmy w stronę hotelu. Przed budynkiem Michał wpakowywał do samochodu moją walizkę. Gdy nas zobaczył wrzucił torbę to bagażnika, zatrzasnął go po czym wsiadł do auta wyraźnie dając do zrozumienia, że ma FOCH-a. Chwilkę później wyszła Natalia z Zibi. Opowiedzieliśmy im wszystko i w ogóle. Ucieszyli się w przeciwieństwie do Miśka. Pożegnaliśmy się jeszcze z Bartkiem. Obiecałam mu, że zadzwonię jak dojadę i widzimy się niedługo,a może i długo bo w święta. Nadszedł czas drogi. Jechaliśmy bite 6 godzin w milczeniu. Ja od czasu do czasu się zdrzemnęłam jakieś pół godzinki. Tylko radio szło bez sensu. Dojechaliśmy. Szybki telefon do rodziców, później dłuższy do Bartka i do spania.
Około 9 rano obudziłam się w swoim ciepłym łóżeczku. Wstałam, poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam się i poszłam do kuchni żeby zrobić sobie śniadanko. Przy stoliku siedziała Natt z Zibim który został dziś u nas na noc tak jak Michał, ale przyjaciółka zakomunikowała mi, że Dziku wyszedł gdzieś wcześnie rano i nie wie gdzie poszedł. Wtedy przypomniałam sobie ze dziś moja przyjaciółka idzie ze swoim narzeczonym na USG. Ucieszyłam się bo pomyślałam ze dostanę jakieś foteczki dzieciaczka. Zjadłam z nimi śniadanko i zasiadłam na kanapie przed laptopie a moje gołąbeczki wyszły z domu trzymając się za ręce. Matko aż miło patrzeć jak ludzie się mogą kochać.
~NATALIA~
No i dzisiaj idziemy do lekarza. Tak strasznie się cieszę. Maleństwo ostatnio daje troszkę popalić,ale może to i dobrze. Przynajmniej wiem ze wszystko z nim okej. No i co najważniejsze dziś dowiemy się ze Zbyszkiem czy to chłopiec czy dziewczynka. Co prawda oboje woleli byśmy chłopca ale z dziewczynki tez będziemy się bardzo cieszyć. Jakoś około 10:15 byliśmy już w przychodni. Usiedliśmy w poczekalni i już za chwilę pani pielęgniarka zawołała nas do środka. Rozmawialiśmy chwilkę i położyłam się na bardzo wygodnej leżance. Zbysiu usiadł koło mnie i złapał moja dłoń. Dostałam na mój brzuch trochę lepikej mazi i pani zaczęła jeździć mi tym czymś po całym brzuchu. To było takie kochane kiedy słyszeliśmy jak bije serduszko naszego maleństwa. Wyruszyłam się bo zobaczyłam ze Bartman szybko przetarł ze swojego policzka pojedynczą łzę. On nas chyba na prawdę kocha. Wtedy też przypomniałam sobie o tym czego właściwie chciałam się tu dziś dowiedzieć.
NATT : Przepraszam panią. Czy już wiadomo jaka będzie płeć dziecka ? - powiedziałam szeroko się uśmiechając .
PIELĘGNIARKA : Nigdy nic nie wiadomo na 100% ale myślę, ze w 99 % mogę państwu powiedzieć ze urodzi się zdrowy chłopiec. Byłam wtedy taka szczęśliwa. - Wszystko idzie tak jak sobie planowaliśmy. Kiedy Bartman to usłyszał ucieszył się bardo i dostałam Buziaka w czoło po czym powiedział
ZBYSZEK :No to mamy kolejnego Bartmana do kadry Kochanie !
NATT: no zobaczymy . Nie wiadomo co będzie chciał robić. No chyba ze będzie tak dobry jak tata to czemu nie ! - Słysząc to pielęgniarka uśmiechnęła się pod nosem i zapytała czy chcemy zdjęcia naszego synka. Oczywiście oboje potwierdziliśmy. Dostałam od niej kilka wskazówek gdyż termin zbliżał się nieubłaganie. Zostały trzy miesiące. Wyszliśmy z gabinetu i postanowiliśmy iść na małe zakupy. Po drodze chciałam powiedzieć Zbyszkowi o moim pomyśle dotyczącym imienia, o którym wcześniej nikomu nie mówiłam gdyż nie wiedziałam czy będzie to chłopiec czy dziewczynka.
NATT : Zibi bo jest taka sprawa..
ZBYSZEK : Tak słucham.
NATT : No bo myślałam jak damy na imię naszemu synkowi.
ZBYSZEK : no i jaki masz pomysł ?
NATT : Wiem ze tak miał na imię twój przyjaciel więc pomyślałam ze to będzie miłe. Co powiesz żeby dać mu na imię Arek ?
ZBYSZEK : Świetny pomysł.! Bardzo mi się podoba - powiedział i mnie przytulił.
No proszę, mikołajkowy prezent dla was <3
CZYTAM=KOMENTUJĘ
Podoba się, szczerze ?
Dużo prezentów życzę ^^
Piszcie co sądzicie o takim obrocie sprawy i wgl :)
Pozdrawiam /Kurkowa i Bartmanowa
niedziela, 1 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 37
~MARTA~
I tak cały dzień minął nam na przygotowaniach. Koło 16 byłyśmy już prawie gotowe. Natt zrobiła mi i sobie lekki makijaż a ja uplotłam jej francuza przez całą głowę i zakończyłam warkoczem z jej grubych ciemnych włosów. Sobie włoski pokręciłam i lekko upięłam. Dokładnie o 16.30 Michał ze Zbyszkiem zapukali do nas do pokoju. Nie otworzyłyśmy. Zakomunikowałyśmy, że zobaczą nas zaraz przed wyjściem. Będą mieli taką mała niespodziankę. Poleniuchowałyśmy z Nati jeszcze troszkę i ubrałyśmy się.
Ja w to
A Nati w to (jest w 5 miesiącu ciąży także proszę o wyrozumiałość :D w szpilkach nie pójdzie)
Moja przyjaciółka wyszła wcześniej do swojego narzeczonego a ja zostałam, usiadłam na łóżku i zwątpiłam. Chwilkę potem ktoś zapukał do drzwi. Tak, to Michał. Wszedł jak gdyby nigdy nic. Wstałam i podeszłam do niego. Stanął jak wryty.
MICHAŁ : Ślicznie wyglądasz - wydukał, ja natomiast strzeliłam buraka i odwróciłam wzrok. Podszedł do mnie, uniósł rękę i odgarnął kosmyk włosów, który zsunął mi się na twarz.
MARTA: Ty też fajnie wyglądasz. - rumieniec nie schodził mi z twarzy.
MICHAŁ : Gotowa? - uśmiechnął się szarmancko
MARTA : Nie widać? - udałam urażoną
MICHAŁ : Widać, widać! Wyglądasz przecudnie. Aż boje się z tobą pokazać żeby ci nie psuć opinii.
MARTA : Hahaha ale teraz to przesadziłeś. Chodźmy bo pewnie nasze gołąbeczki czekają - Michał złapał mnie za rękę i dumni, młodzi, piękni poszliśmy przed hotel gdzie czekali na nas Zbyszek i Natalia. Luby mojej przyjaciółki mnie skomplementował. Odwzajemniłam tym samym. Wsiedliśmy do auta i po paru minutach byliśmy na miejscu. Przed wejściem stali państwo Winiarscy, Ignaczakowie, Piter, oraz Karol Kłos z dziewczyną. Przywitaliśmy się, troszkę pogadaliśmy i weszliśmy na salę. Byłam wniebowzięta. Tyle osobistości. Od siatkarzy zaczynając na piłkarzach kończąc. Poznałam wielu wspaniałych ludzi takich jak Jurek Janowicz, który jest kumplem Miśka. Nieubłaganie zbliżał się czas, że zobaczę Bartka. Stało się to szybciej niż myślałam. Zajęliśmy swoje miejsca. Rozglądałam się niespokojnie i wtedy go zobaczyłam. W towarzystwie wysokiej, długonogiej blondyny. Uśmiechał się, co chwilę spoglądał na piękną towarzyszkę i co wywnioskowałam z jego zachowania ani myślał się oglądać za mną. Pomyślałam TRUDNO. Nie wiem co sobie wyobrażałam. Ale pomińmy to. Zaczęła się gala. Suche żarty prowadzących dobijały a jednocześnie śmieszyły . Nadszedł czas przyznania nagrody sportowca roku. Wreble iiii............. BARTOSZ KUREK !!! Nie zdziwiło mnie to. Facet dał z siebie wszystko. Uśmiechnęłam się szorstko do Michała żeby go pocieszyć ale nie udało mi się. Wiem ile serca włożył w grę, we wszystko by zdobyć tą nagrodę. Bartek wszedł na scenę i zaczął dziękować wszystkim po kolei.
BARTEK : Dziękuję, dziękuję wszystkim. Kibicom, mojej rodzinie, która mnie wspierała a szczególnie mojej mamie - nie spuszczał oka z blondyny - ale najbardziej dziękuję dziewczynie dla której to wszystko zrobiłem, wiem że bardzo ją skrzywdziłem - jego wzrok powędrował w moją stronę,a za nim wszystkie światła, które mnie oślepiły, zrobiło mi się gorąco. - Marta, ja cię tak bardzo kocham i chciałbym przy wszystkich, przy tych ludziach cię jeszcze raz przeprosić i poprosić o wybaczenie. - Ktoś podał mu wielki bukiet czerwonych róż, mi zaczęło się robić słabo. - Pamiętasz jak się poznaliśmy? Przypadkiem. Wtedy już wiedziałem, że cię kocham. Nigdy wcześniej nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia a tu niespodzianka! TY! Moje małe szczęście, moje maleństwo. - Oczy mu świeciły. Wszyscy patrzyli się na mnie. Bartek zaczął schodzić ze sceny i podążał w moją stronę. Ja wstałam i ze łzami w oczach zaczęłam się przepychać przez siedzących ludzi. Jak najszybciej do wyjścia! Wszyscy byli bardzo zaskoczeni. Wybiegłam z płaczem, a za mną rzucił się Michał. Nie chciałam się zatrzymać mimo krzyków przyjaciela. Chwilkę później mnie dogonił. W końcu był wyższy, a ja w szpilkach. Złapał mnie za ramiona otrząsnął mną i popatrzył głęboko w oczy.
MICHAŁ : MARTA ! Uspokój się! - płakałam jak dziecko. Siatkarz bez żadnego słowa mnie przytulił, mocno, czule. Parę sekund potem przybiegł Bartek z różami. Zatrzymał się pare merów od nas i bukiet wypadł mu z ręki. Stał i patrzył. Wyszeptał tylko jedno słowo "przepraszam" i poszedł gdzieś.
MARTA : Chodźmy do hotelu - wydukałam
MICHAŁ : Dobrze, dobrze - gładził mnie po głowie. Przyszli Natt z Zibim.
NATT : Kochanie, nie przejmuj się - przejęła mnie po Miśku i przytuliła mnie. Szeptała coś jeszcze z chłopakami.Michał wpakował mnie do samochodu i odwiózł do hotelu. Poprosiłam go że chcę zostać sama, ale nie słuchał. Poszłam do łazienki, umyłam się, przebrałam w piżamkę i wyszłam do sypialni. Tam czekał na mnie Michał również w piżamie gotowy do snu. Nie odzywaliśmy się. Położyłam się obok niego, przytuliłam i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Za dużo na dziś. Nie mam pojęcia co Bartek sobie wyobrażał?! Nie odzywał się 3 miesiące i myślał że od tak powie że mnie kocha i ja do niego z otwartymi ramionami pobiegnę?! Miał to być jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu a tu się tak wszystko zrąbało. Za dużo, zdecydowanie za dużo...
Po długiej nieobecności proszę kolejny rozdział!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Mam nadzieję że wam się podoba, proszę o szczere opinie
za jakieś 15 komentarzy lub 2 tygodnie dodam rozdział kolejny :D
Zapraszam na nasz fp na facebooku gdzie będziecie o wszystkim informowani
https://www.facebook.com/pages/Takie-Tam-Marzenia-BLOG/226831380816881?fref=ts
pozdrawiam / Kurkowa :* <3
I tak cały dzień minął nam na przygotowaniach. Koło 16 byłyśmy już prawie gotowe. Natt zrobiła mi i sobie lekki makijaż a ja uplotłam jej francuza przez całą głowę i zakończyłam warkoczem z jej grubych ciemnych włosów. Sobie włoski pokręciłam i lekko upięłam. Dokładnie o 16.30 Michał ze Zbyszkiem zapukali do nas do pokoju. Nie otworzyłyśmy. Zakomunikowałyśmy, że zobaczą nas zaraz przed wyjściem. Będą mieli taką mała niespodziankę. Poleniuchowałyśmy z Nati jeszcze troszkę i ubrałyśmy się.
Ja w to
A Nati w to (jest w 5 miesiącu ciąży także proszę o wyrozumiałość :D w szpilkach nie pójdzie)
Moja przyjaciółka wyszła wcześniej do swojego narzeczonego a ja zostałam, usiadłam na łóżku i zwątpiłam. Chwilkę potem ktoś zapukał do drzwi. Tak, to Michał. Wszedł jak gdyby nigdy nic. Wstałam i podeszłam do niego. Stanął jak wryty.
MICHAŁ : Ślicznie wyglądasz - wydukał, ja natomiast strzeliłam buraka i odwróciłam wzrok. Podszedł do mnie, uniósł rękę i odgarnął kosmyk włosów, który zsunął mi się na twarz.
MARTA: Ty też fajnie wyglądasz. - rumieniec nie schodził mi z twarzy.
MICHAŁ : Gotowa? - uśmiechnął się szarmancko
MARTA : Nie widać? - udałam urażoną
MICHAŁ : Widać, widać! Wyglądasz przecudnie. Aż boje się z tobą pokazać żeby ci nie psuć opinii.
MARTA : Hahaha ale teraz to przesadziłeś. Chodźmy bo pewnie nasze gołąbeczki czekają - Michał złapał mnie za rękę i dumni, młodzi, piękni poszliśmy przed hotel gdzie czekali na nas Zbyszek i Natalia. Luby mojej przyjaciółki mnie skomplementował. Odwzajemniłam tym samym. Wsiedliśmy do auta i po paru minutach byliśmy na miejscu. Przed wejściem stali państwo Winiarscy, Ignaczakowie, Piter, oraz Karol Kłos z dziewczyną. Przywitaliśmy się, troszkę pogadaliśmy i weszliśmy na salę. Byłam wniebowzięta. Tyle osobistości. Od siatkarzy zaczynając na piłkarzach kończąc. Poznałam wielu wspaniałych ludzi takich jak Jurek Janowicz, który jest kumplem Miśka. Nieubłaganie zbliżał się czas, że zobaczę Bartka. Stało się to szybciej niż myślałam. Zajęliśmy swoje miejsca. Rozglądałam się niespokojnie i wtedy go zobaczyłam. W towarzystwie wysokiej, długonogiej blondyny. Uśmiechał się, co chwilę spoglądał na piękną towarzyszkę i co wywnioskowałam z jego zachowania ani myślał się oglądać za mną. Pomyślałam TRUDNO. Nie wiem co sobie wyobrażałam. Ale pomińmy to. Zaczęła się gala. Suche żarty prowadzących dobijały a jednocześnie śmieszyły . Nadszedł czas przyznania nagrody sportowca roku. Wreble iiii............. BARTOSZ KUREK !!! Nie zdziwiło mnie to. Facet dał z siebie wszystko. Uśmiechnęłam się szorstko do Michała żeby go pocieszyć ale nie udało mi się. Wiem ile serca włożył w grę, we wszystko by zdobyć tą nagrodę. Bartek wszedł na scenę i zaczął dziękować wszystkim po kolei.
BARTEK : Dziękuję, dziękuję wszystkim. Kibicom, mojej rodzinie, która mnie wspierała a szczególnie mojej mamie - nie spuszczał oka z blondyny - ale najbardziej dziękuję dziewczynie dla której to wszystko zrobiłem, wiem że bardzo ją skrzywdziłem - jego wzrok powędrował w moją stronę,a za nim wszystkie światła, które mnie oślepiły, zrobiło mi się gorąco. - Marta, ja cię tak bardzo kocham i chciałbym przy wszystkich, przy tych ludziach cię jeszcze raz przeprosić i poprosić o wybaczenie. - Ktoś podał mu wielki bukiet czerwonych róż, mi zaczęło się robić słabo. - Pamiętasz jak się poznaliśmy? Przypadkiem. Wtedy już wiedziałem, że cię kocham. Nigdy wcześniej nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia a tu niespodzianka! TY! Moje małe szczęście, moje maleństwo. - Oczy mu świeciły. Wszyscy patrzyli się na mnie. Bartek zaczął schodzić ze sceny i podążał w moją stronę. Ja wstałam i ze łzami w oczach zaczęłam się przepychać przez siedzących ludzi. Jak najszybciej do wyjścia! Wszyscy byli bardzo zaskoczeni. Wybiegłam z płaczem, a za mną rzucił się Michał. Nie chciałam się zatrzymać mimo krzyków przyjaciela. Chwilkę później mnie dogonił. W końcu był wyższy, a ja w szpilkach. Złapał mnie za ramiona otrząsnął mną i popatrzył głęboko w oczy.
MICHAŁ : MARTA ! Uspokój się! - płakałam jak dziecko. Siatkarz bez żadnego słowa mnie przytulił, mocno, czule. Parę sekund potem przybiegł Bartek z różami. Zatrzymał się pare merów od nas i bukiet wypadł mu z ręki. Stał i patrzył. Wyszeptał tylko jedno słowo "przepraszam" i poszedł gdzieś.
MARTA : Chodźmy do hotelu - wydukałam
MICHAŁ : Dobrze, dobrze - gładził mnie po głowie. Przyszli Natt z Zibim.
NATT : Kochanie, nie przejmuj się - przejęła mnie po Miśku i przytuliła mnie. Szeptała coś jeszcze z chłopakami.Michał wpakował mnie do samochodu i odwiózł do hotelu. Poprosiłam go że chcę zostać sama, ale nie słuchał. Poszłam do łazienki, umyłam się, przebrałam w piżamkę i wyszłam do sypialni. Tam czekał na mnie Michał również w piżamie gotowy do snu. Nie odzywaliśmy się. Położyłam się obok niego, przytuliłam i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Za dużo na dziś. Nie mam pojęcia co Bartek sobie wyobrażał?! Nie odzywał się 3 miesiące i myślał że od tak powie że mnie kocha i ja do niego z otwartymi ramionami pobiegnę?! Miał to być jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu a tu się tak wszystko zrąbało. Za dużo, zdecydowanie za dużo...
Po długiej nieobecności proszę kolejny rozdział!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Mam nadzieję że wam się podoba, proszę o szczere opinie
za jakieś 15 komentarzy lub 2 tygodnie dodam rozdział kolejny :D
Zapraszam na nasz fp na facebooku gdzie będziecie o wszystkim informowani
https://www.facebook.com/pages/Takie-Tam-Marzenia-BLOG/226831380816881?fref=ts
pozdrawiam / Kurkowa :* <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)