~BARTEK~
Moje maleństwo chyba zaczęło się budzić. Lekko otwarła swoje śliczne oczka i po cichu coś wymamrotała .
MARTA : Bar..Bartek.. Gdzie ja jestem ? Co sie stało?
BARTEK : Nie mów nic. Odpoczywaj. Ja zaraz ci wszystko opowiem.
Przez jakieś 15 minut opowiadałem jej dokładnie co sie wydarzyło .
Powiedziałem co jej jest i co mi. Ona chyba nawet nie zdawała sobie
sprawy z tego że być może uratowała mi zycie.
BARTEK :Kochanie nawet nie wiesz jak ci dziekuję. - ze łzami w oczach wyszeptałem jej do ucha.
MARTA : Ale za co ?
BARTEK : To ty kazałaś mi zapiąć pasy. Gdyby nie to nie wiadomo jak by
się to dla mnie skończyło. Ale o czym ja wogóle mówie. Ciągle gadam
tylko o sobie , a przecież to ty o mało przezemnie nie zginęłaś.
MARTA : Oj nie mów tak. Sama sie odpiełam a to z hamulcem to był czysty
przypadek. Nikt nie mógł tego przewidzieć. Nie możesz sie za to
obwiniać.
BARTEK : Ale gdybyśmy tam nie pojechali...
MARTA : Nie mówmy już o tym.
BARTEK : A właśnie musze ci oczymś powiedzieć.
MARTA : O co chodzi ?
BARTEK : Lekarz powiedział ze zanim wyzdrowieję i ty dojdziesz do siebie po długiej rechabilitacji minie dużo czasu.
MARTA : No i co w związku z tym ?
BARTEK : Zrezygnowałem z wyjazdu do Spały. Rezygnuję ze wszystkiego dla ciebie . Bo cie kocham ! I musze sie tobą zaopiekować.
MARTA : Bartek ale nie mozesz rezygnować ze swojej pracy pasji i marzeń tylko ze wzgledu na mnie.
BARTEK : Mogę i to właśnie zrobie. Mało tego już zrobiłem !
Widać było ze Marta nie chce do tego dopuścić ale była też szcześliwa że z nią zostanę.
BARTEK : Wiesz co ja teraz wyjde na korytarz i zadzwonie do Natalii i chłopaków żeby powiedzieć im co sie stało.
~NATALIA~
(Rozmowa Natalii i Bartka)
NATALIA : Haloo ? Bartek ?
BARTEK : Cześć Natalia.
NATALIA : No gdzie wy sie podziewacie ? Strasznie sie o was martwie. Kiedy przywieziesz Marte do domu ?
BARTEK : Nie moę jej przywieżć.
NATALIA : Ale jak to nie możesz ?! Bartek co się tam dzieje ? - usłyszałam w słuchawce jakieś dziwne szmery.
BARTEK : Posłuchaj ! Mieliśmy z Martą wypadek. Jesteśmy w szpitalu. Mi
nie stało sie zbyt wiele , ale ona jest w naprawde złym stanie. Wyjdzie z
tego i jej stan jest już stabilny , ale uznałem ze powinnaś o tym
wiedzieć.
NATALIA : O mój boże jak ona sie czuje ?
BARTEK : Już lepiej . Jeśli możesz to jedż do chłopaków i przyjedżcie tu jak najszybciej.
NATALIA : No pewnie. Wsiadam w autobus i jadę do nich . Za 20 minut bedziemy.
~NATALIA~
Wsiadłam w autobus i za 10 minut byłam już w hotelu u chłopaków. Od razu poszłam do pokoju Zbyszka.
*Puk Puk*
Weszłam i w środku zobaczyłam wszystkich trzech chłopaków. Zbyszek
przywitał mnie soczystym całusem. Chłopaki patrząc na nas lekko sie
podśmiewali ale wtedy o nich nie myślałam.
ZBYSZEK : Coś się stało że jesteś tu u nas tak pózno ?
NATALIA : Musimy jechać do szpitala !
ZBYSZEK : Ale co sie stało ? Coś z twoją nogą ?
NATALIA : Nie z noga wszystko dobrze, tylko że.. nie wiem jak mam wam
to powiedzieć. 10 minut temu dzwonił do mnie Bartek i powiedział że
mieli z Martą wypadek i są w szpitalu. Jemu prawie nic sie nie stało,
ale ona nie jest w zbyt dobrym stanie. Pomysleliśmy ze pojedziecie do
nich razem ze mną.
Po twarzy Michała było widać że aż cały sie w środku gotuje. Chyba był wściekły na Bartka. Obwiniał go o stan Marty.
Zbyszek : Więc chodźcie.!
Wszyscy wyszliśmy z pokoju, wsiedliśmy do samochodu Zbyszka i pojechaliśmy do szpitala..
~BARTEK~
Na miejscu Natalia od razu pobiegła do sali gdzie leżała Marta a chłopaki siedzieli razem ze mną na korytarzu i rozmawialiśmy. Michał siedział cicho. Wiedziałem że przyjaźni się z Martą ale nie wiedziałem że jest aż taki wkurzony. Tak. Było po nim to widać.
ZBYSZEK : Ale jak to się wogóle stało? - nie mógł uwierzyć gdzy patrzył na mnie i na Marte
PIOTREK : A ty Bartek dobrze sie czujesz?
BARTEK : To moja wina... Mi nic się nie stało dzięki Marcie bo kazała mi zapiąć pasy ale gdy już byliśmy na miejscu ona te pasy odpięła. To przeze mnie. To ja zwolniłem hamulec. Nie specjalnie oczywiście ale i tak to moja wina... -gdy tak mówiłem przerwał mi Zbyszek
ZBYSZEK : To nie twoja wina! To nie jest nikogo wina - Michał wstał i podszedł do szyby z której było widać leżącą Marte. Nie chciał tego słuchać. Wiedziałem że będzie mnie obwiniał.
PIOTREK : Naprawde nie przejmuj się . Marta z tego wyjdzie a za to że rezygnowałeś z treningów to cię serio podziwiam stary.
BARTEK : Dzięki ale teraz nie chce o tym gadać
ZBYSZEK : Idź się zdrzemnij
MICHAŁ : Jeszcze ja chce z tobą pogadać - odezwał się z końca korytarza wściekły Michał - ale na osobności. Najlepiej wyjdźmy przed szpital.- Tak też zrobiliśmy.
BARTEK : No o co chodzi?
MICHAŁ : To twoja wina - odezwał się drżącym ze złości głosem
BARTEK : Wiem! Nie chciałem tego! - oj coś czuje że nie będzie wesoło
MICHAŁ : Ona była ze mną! I ty zadzwoniłeś i poszła. Była ze mną bezpieczna.!
BARTEK : Człowieku przecież teraz pokutuje. Musisz mnie jeszcze dobijać? Nie wystarczy ci że mnie gryzie sumienie?! - starał sie mną nie szarpać bo widział jak wyglądałem ale czasami złapał mnie za kurtkę.
MICHAŁ : Ja ją kocham człowieku! Nawet nie wiesz jak to boli kiedy widzę że ona jest z tobą szczęśliwa a ty ją tak ranisz! Ja zawsze z nią byłem, od czasu kiedy sie poznaliśmy zawsze ja wspierałem! - wkurzony poszedł się chyba przejść. Ja zacząłem myśleć.
Jak to on ją kocha?! ...
...
Macie taki długi rozdział na spółę pisany z Natalią.
Zapraszam do komentowania i promowania mojego bloga .
Wszystkiego najlepszego dla naszego solenizanta! <3
Pozdrowienia. pani Kurek i pani Bartman <3 :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz